Nadszedł listopad - miesiąc refleksji, zadumy nad sensem ludzkiego życia i przemijania. To czas Świąt Wszystkich Świętych, Dnia Zadusznego a także zbliżającego się Święta Niepodległości, które przybliżają naszej pamięci tych, których już nie ma pośród nas. Jedną z cichych bohaterek Pawiaka była pochodząca z Padwi Narodowej Ludwika Uzar-Krysiakowa, polska strażniczka więzienna, która przez ponad trzy lata nosiła więźniom Komunię św. oraz przemycała wiadomości i niosła pomoc najbardziej potrzebującym.

Ciszą cmentarną ukołysani, z dala od życia i znoju, dobiwszy wreszcie cichej przystani, odpoczywają w pokoju.

Elżbieta Daniszewska "Zaduszki"

Ludwika Uzar-Krysiakowa urodziła się 12.12.1912 r. w Padwi Narodowej, w domu Macieja i Rozalii (z domu Pazdro), miała sześciu braci. Uczyła się w Ropczycach, w gimnazjum, a następnie rozpoczęła pracę w więzieniu w Łęczycy

W młodości marzyła, by zostać nauczycielką, jednak los rzucił ją w niełatwą służbę w więziennictwie, w dziale penitencjarno-wychowawczym. We wspomnieniach znajomych i rodziny zapisała się jako wrażliwa i delikatna osoba. Po dziecięcych latach spędzonych w rodzinnej Padwi, chcąc realizować swoje pragnienia, rozpoczęła naukę w Żeńskim Seminarium Nauczycielskim w Ropczycach, gdzie – obdarzona zaufaniem koleżanek – pełniła funkcję przewodniczącej samorządu szkolnego. Prowadziła także drużynę harcerską. Jak wspomina jej kuzyn Władysław Uzar, zawsze starała się, by podopieczne postępowały zgodnie z ideą prawa harcerskiego. „Ludwika dążyła do tego, by harcerki w każdym człowieku widziały bliźniego; by Polska miała ludzi czynu, uświadomionych społecznie i silnych moralnie” – podkreślał W. Uzar.

W 1934 r. Ludwika rozpoczęła pracę w Zakładzie Karnym w Łęczycy. Tutaj poznała swojego przyszłego męża Stanisława Krysiaka, który również pełnił więzienną służbę. Wybuch wojny w 1939 r. sprawił, że więzienie z Łęczycy przeniesiono do Warszawy. W ten sposób Ludwika i jej narzeczony rozpoczęli służbę na Pawiaku, który wkrótce stał się niemieckim więzieniem śledczym. W kaplicy tego więzienia w październiku 1939 roku zawarli związek małżeński, który pobłogosławi ks. Leon Pawlina, więzienny kapelan. Ich wspólne szczęście nie trwało długo.

Stanisław musiał opuścić kraj w związku z podejrzeniami o udział w przygotowaniu ucieczki prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Ludwika ze względu na bezpieczeństwo oficjalnie nie używała nazwiska męża. Opuszczając Warszawę, Stanisław Krysiak nie wiedział, że wkrótce zostanie ojcem ani nie przypuszczał, że nie zobaczy już więcej najbliższych. Ich syn urodził się w 1940 r., lecz po dwóch latach umarł. Ta śmierć bardzo odmieniła Ludwikę, która jeszcze bardziej oddała się swojej pracy na Pawiaku i zaangażowała w działalność podziemną.

Mimo że w gestapowskim więzieniu panował nieludzki terror i niepewność jutra, a pracujący tam Polacy byli dokładnie inwigilowani i sprawdzani przez niemieckie służby, na terenie więzienia działały dwie konspiracyjne organizacje, których członkiem była Ludwika Uzar-Krysiakowa. To właśnie dzięki działalności tych zakonspirowanych komórek więziennych możliwe było udzielanie pomocy uwięzionym i komunikacja między osadzonymi i ich rodzinami oraz organizacjami podziemnymi. Lusia została zaprzysiężona w grudniu 1939 roku jako członek Związku Walki Zbrojnej i pracowała w komórce więziennej aż do momentu wybuchu powstania w 1944 roku.

„Sacharynki”

Ze względu na trudne warunki życia więźniów oraz dużą liczbę torturowanych i rozstrzeliwanych kierownik komórki więziennej Delegatury Rządu zwrócił się do ordynariusza diecezji pińskiej (wtedy przebywającego w Warszawie) z prośbą o zezwolenie na przenoszenie i rozdzielanie Komunii św. in articulo mortis (na wypadek śmierci) przez osoby świeckie. Tę sprawę poparł kapelan ks. Edmund Krauze. Na początku 1942 r. bp Kazimierz Bukraba udzielił takiego pozwolenia. Jako jedna z nielicznych osób, a w pewnym okresie jako jedyna, Komunię św. na Pawiak przenosiła Ludwika Uzarówna.

Aby dostać się na Pawiak, nawet strażniczka musiała przejść kilka niemieckich wart. Przenoszenie Komunii wiązało się z wielkim niebezpieczeństwem. Każda kontrola lub rewizja mogła zakończyć się znalezieniem przesyłki i olbrzymimi represjami, a nawet śmiercią. Jednak zanosząc Eucharystię, Ludwika była spokojna. „Ta jej bohaterska praca łączniczki między nami i więźniami, przechodzącej z »naładowaną dynamitem« torbą przez kilka gestapowskich i więziennych wart dawała jej jeden dzień w tygodniu wolny od wszelkich obaw. Tym dniem był piątek. Wtedy nosiła Boga” – wspomina Wanda Wilczańska-Bieńkowska. Bohaterka Pawiaka zginęła od bomby 2 września 1944 roku podczas powstania warszawskiego. Po wojnie jej ciało ekshumowano i złożono na Powązkach w grobie siostry jej męża, gdzie wcześniej pochowany został jej synek Janusz. Puderniczka i medalion, w których Ludwika Uzar-Krysiakowa przenosiła Najświętszy Sakrament na Pawiak, znajdują się w skarbcu jasnogórskiego sanktuarium. W kościele parafialnym w Padwi Narodowej, skąd pochodziła, ufundowano tablicę pamiątkową dla ofiarnej opiekunki więźniów Pawiaka. Jej imię nosi 11. Mielecka Drużyna Harcerek „Głębia”.

Pośmiertnie odznaczona Orderem Wojennym Virtuti Militari V kl (Nr krzyża 13603), Krzyżem Walecznych oraz Srebrnym Krzyżem za Zasługi Dla ZHP z Rozetą i Mieczami

W padewskim kościele odsłonięto pamiątkową tablicę, poświęconą tej niezwykłej postaci. Stało się to 20.01.1980 r. dzięki staraniom ówczesnego proboszcza, ks. Jana Kica. Natomiast w roku 2010 jej imieniem i nazwiskiem nazwano jedną z ulic w Padwi Narodowej

Grób Ludwiki Uzar-Krysiakowej

Lokalizacja: Cmentarz Stare Powązki
Imię i nazwisko: MARIA SOKOŁOWSKA I LUDWIKA KRYSIAK
Kwatera 211
Rząd 5
Miejsce 27
Rok 1944

https://niepodlegla.padew.eu/3-dom-l-u-krysiakowej/

https://sandomierz.gosc.pl/doc/2376801.Z-Chrystusem-w-puderniczce/3

https://leliwa.pl/padew_narodowa__chca_upamietnic_swojego_bohatera/

opracowała: por. Agnieszka Tracz

Generuj pdf
Znajdź nas również na
Serwis Służby Więziennej