Półmetek kampanii społecznej - Bezpieczni w służbie i w pracy
Idea …
Praca kuratorów sądowych to wyjątkowo trudny „kawałek chleba”. W codziennych działaniach, reprezentując wymiar sprawiedliwości, dotykają najbardziej trudnych sfer życia codziennego swoich podopiecznych. Często stają twarzą w twarz z osobami mającymi poważne problemy nie tylko z zachowaniem norm społecznych ale nawet z panowaniem nad własnymi nerwami. Zdarza się, że aby wyjść z takiego spotkania bez szwanku trzeba dużego doświadczenia i nie mniejszych umiejętności.
Funkcjonariusze Służby Więziennej mają i jedno i drugie.
Codzienna praca z osobami roszczeniowymi, okazującymi często werbalną i fizyczną agresję wobec przełożonych oraz współosadzonych sprawiła, że potrafimy radzić sobie w takich sytuacjach jak mało która służba. Zebrane przez kolejne generacje funkcjonariuszy doświadczenie jest ogromne. Teraz nadszedł czas, aby się nim podzielić.
Kłamiesz?
W szkoleniu uczestniczyło 40 kuratorów pełniących na co dzień swoje obowiązki w obrębie właściwości Sądu Okręgowego w Krośnie spotkało się w sali odpraw krośnieńskiego sądu. Pierwszego dnia grupa podzieliła się na pół. Dla dwudziestu z nich w roli wykładowców wystąpili psychologowie z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie i Zakładu Karnego w Jaśle. Ich zadaniem było pokazać, jak rozpoznać oznaki kłamstwa i próby manipulowania przez rozmówcę. Przekazali również wiedzę na temat niewerbalnych oznak agresji i sposobów radzenia sobie z agresją werbalną:
Zachowanie ludzi nie jest przypadkowe. Funkcjonujemy w oparciu o utrwalone w trakcie życia schematy. Jeśli potrafimy te schematy rozpoznać, możemy próbować przewidywać, jak ktoś się zachowa. Dzięki takiemu doświadczeniu wiemy np., że tupiące nogą dziecko za chwilę może wybuchnąć płaczem, ale wiemy również, jaki jest najczęściej schemat zachowania osoby agresywnej. (mjr Bożena Ulidowska, Psycholog, Specjalista Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie).
Taka spora dawka teorii była dla nich zaledwie wstępem. Za chwilę mieli bowiem zająć miejsce swoich kolegów i koleżanek, którzy w tym samym czasie brali udział w zupełnie odmiennych zajęciach. Zajęciach, do których trzeba było wstać z krzeseł.
Krzycz!
Wystarczyło kilka minut, by wypełniona stolikami i krzesłami duża sala odpraw krośnieńskiego sądu zmieniła się w salę ćwiczeń. Sześciu operatorów rzeszowskiej Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej sprawnie przygotowało miejsce, gdzie kuratorzy mogli spróbować podstawowych reguł zachowania w przypadku agresji ze strony trudnego „klienta”. Na początek musieli jednak przyzwyczaić do siebie uczestników. Trochę podstawowych zasad unikania konfliktów, trochę bazowej techniki obronnej – dużo śmiechu i zabawy przy pierwszych, trochę nieporęcznych „chwytach”. Wszystko by poznać lepiej osoby ćwiczące, ich możliwości, dowiedzieć się z czym najczęściej mają problemy w pracy. Zdobyć zaufanie. Po chwili zadania stały się już trudniejsze:
Na każdych tego typu zajęciach jest podobnie – uczestnikom najwięcej problemów sprawia „przełamanie się”. Niby wszyscy wiedzą, że trzeba krzyczeć, że lepiej wołać „pożar” niż „napad” – ale jakoś trudno wydobyć z siebie ten krzyk. Siedzące gdzieś głęboko w nas: wstyd i obawa przed śmiesznością, nie pozwalają wrzasnąć na cale gardło. Mamy złudną pewność, że w rzeczywistej sytuacji damy z siebie 100%. Niestety, zazwyczaj nie dajemy. (instruktor GISW z wieloletnim stażem).
Ta nauka „dawania z siebie 100%” nie była bezcelowa. Uczestnicy szkolenia mieli się o tym przekonać nazajutrz.
Ołówek …
Drugiego dnia grupy ćwiczeniowe stały się dużo mniejsze – cztery zespoły po 10 ćwiczących. Uczestnicy mogli dobierać się w dowolny sposób. Najczęściej były to osoby, które na co dzień pracują wspólnie. Mają do siebie zaufanie. Podczas gdy jedna „dziesiątka” uczestniczyła w warsztatach z psychologami, pozostałe osoby miały w praktyce przekonać się, czy potrafią poradzić sobie z agresją. W specjalnie zaadaptowanych pomieszczeniach stworzona została namiastka mieszkania – co prawda bez kuchni, ale za to z łazienką, korytarzem, dwoma pokojami i innymi zakamarkami jakie mogą znaleźć kuratorzy w mieszkaniach wizytowanych podopiecznych. Wystarczyło aby ćwiczący zamknął oczy a prowadzący zajęcia kilka razy „zakręcił” albo poprowadził za rękę w inne miejsce i okazywało się, że po otwarciu oczu nie jest tak łatwo znaleźć wyjście. Dlatego uczono jak zapamiętywać punkty orientacyjne, ćwiczono jak poradzić sobie z próbą uwięzienia, jak nie ubierać się na takie wizyty. Część uczestników prawdopodobnie już nigdy nie założy szalika idąc na „wizytę domową”.
Drugim miejscem ćwiczeń było biuro. Tutaj nic nie trzeba było inscenizować. Zajęcia przeprowadzono w realnych warunkach – codziennym miejscu pracy jednej z uczestniczek szkolenia. Szybko okazało się, że przedmioty które zazwyczaj kuratorzy mają obok siebie mogą posłużyć do zupełnie innych celów niż ich pierwotne przeznaczenie. Dźwięk zwykłego ołówka wbijanego wielokrotnie w tekturę imitującą ludzką skórę długo jeszcze będzie wybrzmiewał w uszach uczestników. Zajęcia pokazały również, że czasami lepszym sposobem na wyratowanie się z opresji jest podstęp niż opór fizyczny. Warto skłamać by bezpiecznie wyjść z pokoju – życie ludzkie jest tutaj wartością nadrzędną.
Kuratorzy mogli również przekonać się, jak ważnym jest by krzyk o pomoc wybrzmiał na tyle głośno, by ktoś go usłyszał.
Zresztą, ostatnie zadanie jakie stanęło przed uczestnikami pokazało, że są sytuacje kiedy nasze bezpieczeństwo zależy w dużym stopniu od tego byśmy dali z siebie wszystko.
Schody…
Klatka schodowa to miejsce, w którym bardzo często dochodzi do napaści. Schody na których ćwiczyli uczestnicy szkolenia były oświetlone zaledwie pojedynczą lampą a miejsce ataku tak dobrane by pozostawić tylko jedną drogę ucieczki. Atmosfera miejsca sprawiała, że nawet najbardziej śmiałe osoby czuły się nieswojo. Agresor – czyli instruktor grupy interwencyjnej również był na to przygotowany: specjalne sprzęt zapewniał mu ochronę przed uderzeniami i kopniakami. To właśnie w takich warunkach kuratorzy mieli dać z siebie „wszystko”. I duża część dawała. Krzyki i wołania o pomoc były na tyle głośne, że docierały kilka pięter niżej a zadawane torebkami i rękami ciosy na tyle zapalczywe, że pozwalały na skuteczną ucieczkę. Bo jedynym zadaniem, jakie postawili przed ćwiczącymi instruktorzy było: uciec.
Ćwiczenia zorganizowane przez Służbę Więzienną i Sąd Okręgowy w Krośnie pokazały, jak niezwykle ważnym jest uczyć się od siebie wzajemnie. Każda strona wyniosła z nich bezcenną wiedzę. Kuratorzy – jak radzić sobie z zagrożeniem, funkcjonariusze – jak wygląda praca w kuratora. Już wiadomo, że na tych jednych zajęciach współpraca ze służbą kuratorską na Podkarpaciu się nie zakończy. Informacja o zajęciach zdążyła już dotrzeć do innych ośrodków, które są zainteresowane podobnymi szkoleniami.
Więcej o przebiegu kampanii w innych województwach tutaj
Tekst, foto: Jarosław Wójtowicz